Mam na imię Ryszard, dla znajomych Rysio
Hej mam na imię Ryszard, dla znajomych Rysio. Tak nazwali mnie w fundacji, do której trafiłem, bo będąc w swoim rodzinnym domu nawet, nie miałem imienia.
Co moje imię oznacza ? – Potężny i bogaty. Czy moje życie takie było? Niestety nie było mi to dane. Opowiem Wam moją krótką historię skąd się, znalazłem w fundacji „Loulou” i jaką mam historię za sobą.
Moja poprzednia rodzina, bo aktualnie zastępczą jest fundacja, nie rozpieszczała mnie za bardzo. Życie moje rozgrywało się na podwórku w kojcu z budą, gdzie przywiązany byłem do łańcucha wrastającego się w moją sierść i skórę. Przynoszono mi wodę co jakiś czas oraz jedzenie, gdzie współdzieliłem je z przyjaciółmi zwanymi insektami, które częstowały się moimi posiłkami, kiedy mogły. Dotychczasowe wydarzenia ukazywały mi człowieka, jako tego najgorszego, a broniąc się, reagowałem na niego zębami. Będąc aktualnie w fundacji, zdarza mi się czasem zareagować niewłaściwy sposób, ale pracuje nad tym, jest na pewno znaczna poprawa jak kiedy trafiłem tutaj. Nie wiedziałem, że fundacja to dobrzy ludzie, którzy na okrągło zajmują się mną. Mam zawsze świeże jedzenie oraz wodę, ciepłe pomieszczenie. Kiedy była ładna pogoda, biegałem luzem po podwórku, bawiąc się. Fundacja pokazała mi, że człowiek to nie tylko karcenie, łańcuch oraz kojec z budą za karę i że nie jestem dodatkowym udręczeniem swojego właściciela. Jest mi tu dobrze, ale chciałbym swój, własny kawałek podłogi, gdzie będę również szczęśliwy jak moi koledzy, którzy odwiedzają lecznicę ze swoimi rodzinami. Skąd przybyłem? Uratowało mnie, Przytulisko dla Zwierząt w Głownie
Może teraz trochę o mnie, moje personalia:
- mam lat ok. 10 lat
- jestem psem rasy – bliżej określając – Cocker Spanielem natomiast jedno z moich rodziców musiało być szczęśliwym kundelkiem.
- P.S. Szybko się uczę. Potrafię już zrobić „siad” i „podaj łapę” to tyle o mnie.
Jak pomogła mi fundacja „Loulou” i co ze mną zrobiła?
Ryszard przeszedł u nas szereg badań diagnostycznych, został odrobaczony, zabezpieczony na kleszcze. Kiedy przybył do naszej lecznicy, był skrajnie zaniedbanym psem do tego stopnia, że musieliśmy go prawie do zera wygolić, wykąpać z jego własnych odchodów zasuszonych z sierścią. Został wykastrowany. Jest psem, który będzie wymagał stałej kontroli lekarskiej, z tego względu, że na podniebieniu miał zmianę, która została usunięta przy okazji znieczulenia i musi być, monitorowała czy
w żaden sposób nie odrasta. Rodzina, która będzie zainteresowana adopcją Rysia 😉 powinna brać pod uwagę, że ich nowy przyjaciel powinien być samodzielnym czworonożnym, domownikiem, gdyż nie toleruje innych zwierząt w swoim otoczeniu, jest on agresywny wobec innych zwierząt.